piątek, 1 stycznia 2021

55

(Marc Chagall)


 9.10

Miałam dziś 3 sny, wszystkie całkiem ciekawe. 

1. Byłam w małym drewnianym domku, czy może raczej w drewnianym kontenerze, w którym mieszkała jakaś dziewczyna. Rozmawiałyśmy. Powiedziała mi, że ten domek ma 60 m2, nie mogłam uwierzyć. Było go ciężko ogrzać, nie miał ocieplenia, marzłyśmy. W pewnym momencie zaczął się palić w kilku miejscach naraz, mój polar (nb. ten, w którym spałam od miesiąca, bo nie grzeją) zajął się ogniem, próbowałam go gasić, ale nie miałam czym. Obudziłam się i zaczęłam się rozglądać, czy w mieszkaniu nic się nie pali, ale na szczęście nie.

2. Dziwne, ale piękne, duże miasto. Bardzo ruchliwe, dużo ludzi, aut, tramwajów, tory ułożone w kilka pięter. Pomagam jakiejś kobiecie znaleźć mordercę. Śledzę go i staram się, żeby mnie nie widział. Ale on ucieka przede mną. Znajduję jakąś biżuterię srebrną - łańcuszek i bransoletkę wysadzaną brylantami w 3 rzędach. 

3. Piaski. Jestem na trawniku koło bloku 53, tym między blokiem a śmietnikiem. Jest dużo ludzi, bo na tym fragmentem osiedla ludzie puszczają balony - od małych, do ogromnych, takich z koszami i ludźmi w środku. Chcę robić zdjęcia, ale komórka nie działa. Mam tablet większy niż mój monitor, ale jest leciutki. Ma pootwieranych tyle różnych stron i aplikacji, że też nie chce działać, ale nie mogę ich pozamykać, bo żadna nie ma krzyżyka w prawym górnym rogu, a dolnego paska też nie ma, więc nie da się ich pozamykać prawoklikiem. Śpieszę się, ale mi nie wychodzi. Różni ludzie próbują mi pomóc, ale też im się nie udaje, a im też zależy na tych zdjęciach, bo innego aparatu nie ma, mój jest jedyny. Nastrój pogodny, wesoły, widoki przepiękne. Z balonów wiszą pnącza, tuż nad blokami. Jest letni słoneczny dzień.

10.10

Piaski. Wieczór. Z rodzicami idę na spacer w stronę osiedla policyjnego, ale dochodzimy do... Pogorii. Nie wygląda jak żadna z nich, nie przypomina niczego. Jesteśmy zachwyceni, wchodzimy do wody, brodzimy w niej, choć się ściemnia i czas raczej wracać. Na plaży i częściowo w wodzie widać stary na wpół zburzony wiadukt dla ludzi i schody. Jest bardzo szeroki, szerszy niż normalnie ulica. Schody wchodzą do wody. Trochę dalej w wodzie widać dalszą część wiaduktu, ale schodów tam nie ma, więc nie da się na nią wejść. Wygląda, jakby ktoś kiedyś przerwał burzenie i środek został usunięty najpierw, albo wiadukt sam się zawalił ze starości.

Tata odkrył na plaży stary bunkier z metalowymi drzwiami, które we dwoje próbowaliśmy otworzyć.

Matka zachowywała się kompletnie nienaturalnie w tym śnie - nie stosowała przemocy. To chyba pierwszy taki sen w moim życiu.

W drugim śnie śniło mi się, że kończyłam liceum, a że ludzie w klasie byli fajni i tęskniłabym za nimi (co nie miało miejsca IRL), wymyśliłam, że zaraz założę grupę na fb - Klasa IVa - gdzie będziemy mieć stały kontakt.

2 sny i obydwa wybieliły rzeczywistość, dziwne.

11.10

Akacje 9. Niby moje osiedle, ale z prawdziwym łączy je tylko to, że ma kształt litery C. Jest dużo większe i wyższe niż prawdziwe. Jest w nim winda, którą można podróżować po całym osiedlu, mieszkaniu i wokół osiedla na zewnątrz - i to jednym kursem! Wsiada się na balkonie i jazda - podróż wokół Akacji! Fantastyczne odczucie, tym bardziej, że winda pozwala mi odkryć, że z drugiej strony osiedla są... góry! Przepiękne zielone góry, góry wysokie, nie jakieś tam wzgórze, takie z latem u podnóża i śniegiem na wierzchołkach!

12.10

Jadę autokarem z jakimiś ludźmi. Nie znam ich. Autokar zatrzymuje się, wychodzę z niego na chwilę na trawnik, a tam - mnóstwo białych myszek. To tak jakby przystanek dla myszek, bo te, które zechcą, mogą zostać zabrane przez człowieka. Ta myszka, która chce iść ze mną, od razu chowa się w moich włosach i robi z nich gniazdko.

Jedziemy dalej, kolejny przystanek - malutki drewniany kościół. W środku klepisko i niewielki drewniany ołtarz. Przed nim leżą zwłoki zasypane ziemią z klepiska po samą szyję, wystaje sama głowa. Okazuje się, że to jakiś pogrzeb. Na pogrzebie są sami bandyci, sami faceci. Znamy się i witamy serdecznie, śmiejąc się ze strachu ludzi z autokaru, którzy na nas patrzą i skądś wiedzą, że to przestępcy. Oni i ja znamy się z czegoś w rodzaju domu naprawczego dla bandytów. Byłam tam na równi z nimi wcześniej, choć nie popełniłam żadnego przestępstwa. I byłam też jedyną kobietą. Czy to sen pod wpływem "Fangar"? Oglądałam wczoraj. :)

19.10

Dziś byłam w DG, w domu dziadków. Była tam babcia i jej siostra. W realu babcia miała 2 siostry, ale to nie była żadna z nich. W dużym pokoju złapałyśmy coś, co wyglądało jak złożone z samych nóg pająka, bez tułowia. Ale było przezroczysto-białe i duże - każda noga ok. 50 cm. I żyło! Każda noga żyła! Złapałyśmy to w butelkę (taką plastikową z odciętą szyjką, jak do sadzonek), wyniosłam to do okna w kuchni, żeby wyrzucić, ale to coś rosło na naszych oczach! Jak to wyrzuciłam za okno, to nagle było już metrowe i dobijało się do okna tak, że bałam się, że je wyrwie! Wciskało te żywe nogi przez szpary. Nogi, nawet ucięte, żyły samodzielnie. Nie pamiętam, żebym się czegoś aż tak bała. Nie wiedziałam, że strach we śnie jest prawdziwy! Obudziłam się z pulsem wywalonym w kosmos - dlaczego strach we śnie nie jest strachem we śnie, nie jest przyśniony, tylko prawdziwy?! Jak to możliwe?!

Sen nr 2. Jest noc. Jeżdżę po nocnym Londynie autobusem, w którym zamiast siedzeń są kuszetki, wzdłuż szyby. Autobus jest prawie pusty, z mojej leżanki widzę tylko jedną osobę z tyłu. I nocny Londyn za szybą - Tamiza, parlament... Siłą woli mogę decydować, gdzie autobus ma skręcać.

20.10

Jestem żołnierką i mam tyle lat co teraz, więc pewnie jestem co najmniej majorem. Tata (!!) zabiera mnie do swojego zakładu pracy i mam tam młodych żołnierzy uczyć... scrapbookingu. Myślę, że będę musiała użyć swojego wyższego stopnia, żeby ich do tego zmusić, ale okazuje się, że oni sami chcą się uczyć i przynieśli nawet bazy HDF różnych bombek, choinek itd., które chcą ozdabiać. Bazy są większe i bardziej szczegółowe niż normalne. Bardzo pogodny sen. 

11.11

Niesamowity sen, a nawet 2. Idę pieszo - to podróż piesza po nieznanych zakątkach świata. Wygląda na bardzo biedny kraj, ludzie wyglądają jak Romowie. Jakaś 8-10-letnia dziewczynka ma karabin snajperski,z którego strzela do ludzi. Wszyscy są przerażeni i starają się ukryć. Podchodzę do dzieciaka, żeby jakoś ją powstrzymać. Proszę więc, żeby pokazała mi, jak się z tego strzela. Ona wręcza mi karabin i instruuje - udaję zainteresowanie, ludzie są uratowani, no, poza tymi paroma trupami, ale ich nie widać. Potem karabin nagle zmienia się w aparat fotograficzny, w lustrzankę bez obiektywu, jakiś stary model. Młoda dziewczyna mówi mi, że aparat należy do Leo. Proszę ją więc o jego adres i mówię, że mu go odeślę. Adres otrzymuję.

Potem się wybudzam, ale sen mi się podoba i usiłuję do niego wrócić. Kiedy zasypiam, nadal idę pieszo. Mam lekki plecak, poza tym żadnego bagażu ani pieniędzy albo jakieś grosze. Jestem w jakimś innym kraju, ale ludzie tam nadal są biedni. Wzdłuż drogi, którą idę, siedzą kobiety i gotują. Jest ich sporo, różne grupy i gotują różne rzeczy. Widzą, że nie mam pieniędzy, więc mnie częstują. Najpierw dostaję kluski - zwykły makaron w kształcie jakby okienek 1x1 cm w jakimś sosie - chyba grzybowym. Jedzenie pakują mi do woreczka foliowego. Potem dostaję coś w rodzaju rolady. Kleisty ryż rozwałkowany na płasko, zmieszany z sosem pomidorowym, i to zawinięte w roladę. Wszystko jest przepyszne! W ramach zapłaty proponuję kobietom, że razem z nimi przygotuję kilka rolad. Siedzimy, rolujemy i rozmawiamy. Oba sny po angielsku.

13.11

Jestem 15-letnim żydowskim chłopakiem w czasie II w. ś. Muszę się ukrywać. Ktoś mnie ratuje przed Niemcami, wpychając do dorożki i każąc przycupnąć przy podłodze. Wywozi mnie gdzieś, dorożka zatrzymuje się przed otwartymi drzwiami domu, które wychodzą na ulicę, więc ktoś każe mi, nadal kucając, szybko wejść do tego domu. Tam mieszka rodzina, która mi pomaga. Dają mi ubranie, ścinają pejsy itd., udajemy, że jestem częścią tej rodziny. 

Któregoś dnia nucę jakąś piosenkę, słyszy to Niemiec i wchodzi do domu. Nadal udajemy, ja mówię, że śpiewamy sobie, dziewczyna udająca moją siostrę dodaje, że to taka piosenka... o maśle - i zaczyna na poczekaniu wymyślać słowa do melodii, którą nuciłam. Po przebudzeniu jeszcze tę melodię pamiętałam, teraz już niestety nie. Było więcej tego ukrywania, sen wyglądał jak zbiór pojedynczych migawek, zdarzeń z ukrywania, ale więcej nie zapamiętałam.

Drugi sen też był ciekawy. Dziadek podarował mi... pociąg. Prawdziwy pociąg, lokomotywę z wagonami, stał już na torach, a w wagonie urządzone było mieszkanko. Z jakąś koleżanką, która w realu nie istnieje, pojechałam tym pociągiem do jakiejś wsi. Była przepiękna, śnieżna zima, ośnieżone pola, lasy, piękne widoki. Chodziłyśmy po tej wsi i oglądałyśmy jej cuda, zabytki, widoki itd. 

Potem nagle zostałam sama, ściemniało się, schronienia na noc udzielił mi jakiś chłopak. Nie widziałam go, znałam tylko z sieci. Udostępnił mi ogromny... namiot. Rano nagle pojawili się po mnie rodzice. Tata podziwiał widoki, matka kazała mi się pakować. Kiedy do namiotu zajrzał ten chłopak, okazało się, że ma ogromny staromodny aparat słuchowy i niedowidzi. Przeraziłam się, bo już wiedziałam, że znowu czeka mnie przemoc: wobec chłopaka matka będzie udawać milusią, ale jak tylko zostaniemy same, to przemoc spadnie na mnie jak wiadro żrących pomyj, jak zawsze, kiedy "zadawałam się z kalekami". 

15.12

Coraz gorzej u mnie z pisaniem. Nie mogę się nawet zmusić do opisywania snów, więc je zapominam. Nie mam nawet kogo zapytać, skąd ten objaw i jak się go pozbyć.

Dziś śniło mi się, że byłam na Piaskach z Krysią. Było lato, piękna pogoda, robiłyśmy sobie piknik. Siedziałyśmy na kocu przed blokiem - tym po lewej stronie, jak się idzie na przystanek, za boiskiem. Miałyśmy tyle lat co teraz, ale mieszkałam nadal w bloku 53. W pewnym momencie wstałam i ruszyłam w stronę domu, żeby coś przynieść. Po drodze spotkałam 2 znajome lesbijki z podwójnym wózkiem dziecięcym, a w nim miały bliźniaki obojga płci. Okazało się, że oddały obie po jednej komórce jajowej do zapłodnienia, z obu powstały zarodki, więc mają teraz dwoje dzieci. 

W drodze powrotnej z kolei spotkałam 2 znajomych gejów, którym udało się adoptować 2 dzieci, bliźniaki, chłopca i dziewczynkę. Gejów przedstawiłam Krysi. W pewnej chwili podeszły do nas lesbijki i mówią, że powinniśmy już iść na czyjąś komunię. Komunia miała miejsce na dachu bloku, w którym mieszkała krawcowa. Blok miał z 10 pięter, a na dach prowadziły zewnętrzne spiralne schody. Windy nie było, więc wszyscy poszli, a tylko ja zostałam. 

Coś się potem jeszcze działo, ale pamiętam tylko, że poszłam z kimś do futurystycznego kina - wciąż na Piaskach!

Wczoraj śniło mi się, że mieszkałam z rodzicami w małym drewnianym domku. Skądś nagle zaczął się wydobywać dym. Domek był niewielki, wiedziałam, że szybko się zajmie ogniem, ale drzwi były zatrzaśnięte, nie mogłam uciec! Zaczęłam krzyczeć, że się pali, że chcę wyjść, ale rodzice to ignorowali. Tata w pewnym momencie otworzył mi drzwi, ale sam nie wyszedł, oboje tam zostali. Okazało się, że domek stał pod lasem, a las był przepiękny i pełen zwierząt. Poczułam się w nim dobrze i spokojnie.

Kilka dni temu z kolei śniła mi się dziwna ceremonia pochówku. W ziemi wykopany był labirynt, a jego ścieżynki zalane były wodą, jak basen. Ścieżynki miały jakiś metr szerokości. W nich na wodzie leżeli umierający ludzie czekający na swoją śmierć. Po śmierci ciała przepływały - unosząc się na wodzie - na drugi koniec labiryntu. Bardzo mi szkoda, że nie pamiętam tego snu dokładnie, bo wyśniłam całą ceremonię, rozmawiałam nawet z jedną z osób, które umierały. Unosiła się na wodzie na początku labiryntu.

17.12
Wynajmowałam jakieś mieszkanie na Ukrainie. Wróciłam do niego po coś i zaraz miałam wyjść, kiedy pojawił się nagi facet. Nawet przystojny. Zaczął mnie namawiać, żebym coś z nim zrobiła, ale wyczułam, że nie ma dobrych zamiarów, więc wykręcałam się, że muszę wyjść, ale jak wrócę, to pomyślimy. Złapał mnie w przedpokoju, choć już zdążyłam otworzyć drzwi na klatkę. Siłowaliśmy się. Złapał mnie jedną ręką w pasie, a drugą zatkał mi usta, żebym nie krzyczała. Próbowałam wsadzić mu palec w oko, ale okazuje się, że to wcale nie takie proste, więc złapałam jego powiekę i zaczęłam z całej siły ciągnąć. Nie robiło to na nim wielkiego wrażenia, ale wyrwałam się i uciekłam. Szaleńczo zbiegałam po schodach, a on biegł za mną. 

Potem jeszcze śniły mi się cudne szczurki. Jeden, błękitny (ale naprawdę błękitny, nie tylko z nazwy), bardzo chciał, żebym go wzięła na ręce, więc to zrobiłam. Był malutki i zachowywał się jak Ofeczka. 

18.12
DG, w domu jest Adam, babcia i ja. Adamowi w szkole kazano hodować jakieś paskudztwa, karaluchy albo węże. Wybrał węże. Przyniósł je do babci, oblazły mnie. Miałam je pod ubraniem, wokół rąk, wszędzie! Kilkadziesiąt węży jak żmije. Bałam się ich potwornie, gryzły i nie było nawet pewności, czy nie są jadowite. Krzyczałam "Zabierz je! Zabierz je!", ale Adam nie reagował.

29.12
Razem z Gosią zamieszkałyśmy w apartamencie królewskim w Windsorze, który jednak nie wygląda jak Windsor. Nie jesteśmy jedynymi osobami, które królowa postanowiła nagrodzić mieszkaniem, są tam też inne apartamenty i inni ludzie. Do naszego idzie się bardzo daleko, po drodze masa wysokich schodów. W tym schody kręcone wokół własnej osi szerokie na jakieś 30 cm, metalowe. Zastanawiam się, jak będą mnie z nich znosić, bo windy nie ma, a na schodach nawet wózek się nie mieści. Drzwi naszego apartamentu wychodzą bezpośrednio na przeszklone rozsuwane drzwi szpitala - i to jest plus. Przypadkowo trafiam do toalety, która okazuje się obrzydliwie brudna.

30.12
Miasto, sklep z ubraniami. Wybieram ubrania dla siebie - nareszcie znalazłam coś w moim stylu, po raz pierwszy raz w życiu znajduję cudnie uszyte marynarki, spodnie, tuniki. Jak już wybrane ubrania leżą na ladzie, matka odmawia płacenia i wychodzi. Wstyd mi przed sprzedawczynią, mówię jej, że matka zawsze tak robi ze złośliwości. 
To nie pierwszy sen o takiej treści. W realu też matka mi do dziś wciska ciuchy pasujące jej, ale nie mnie, zamiast w moim stylu, to jakieś ciemne wory dla otyłych z otyłością brzuszną - takich jak ona sama. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz