poniedziałek, 29 czerwca 2020

31

Pamiętam 2 fragmenty snów z dzisiejszej nocy. Z pierwszego nie pamiętam prawie nic, tylko to, że ktoś mnie zawołał, a jak do niego podeszłam, to mnie podpalił. Płonęły całe moje plecy, od czubka głowy, przez czubki palców, aż po stopy. Instynktownie zaczęłam biec i krzyczeć, ale ktoś wrzasnął, żebym się położyła na ziemi, na plecach, że to stłumi ogień. Tak zrobiłam. Czuć było zapach palonych włosów i skóry. Obudziłam się z takim pulsem jak we śnie. Nie wiedziałam, że sny mogą zagrażać życiu. :(

W drugim śnie byłam w jakiejś ogromnej szkole razem z Sarą. I nagle Sara gdzieś znikła, w panice biegałam po budynku, szukając jej. Nie znalazłam...


***



niedziela, 28 czerwca 2020

30

90. "Życie Sus" Jonas T. Bengtsson
Króciutka, ale znakomita powieść, której bohaterką jest 19-letnia Sus. Jej matka nie żyj, ojciec siedzi, a brat leży w szpitalu z uszkodzonym mózgiem, nieprzytomny. Sus na początku nie daje się lubić, jest dziwna, ale dziwna w negatywny sposób. Potem się rozkręca. Sus zbiera noże i napawa się ich pięknem i błyskiem. Ale chce też robić z nich użytek. Chciałaby kogoś zabić, ale obawia się, że będzie zbyt słaba, i fizycznie, i psychicznie. Ze słabością psychiczną można coś zrobić, więc Sus ma swoją Drogę i codziennie sama robi sobie coraz trudniejsze testy. Na razie rani tylko siebie. Potem planuje zabić kota, żeby w końcu zabić ojca, który ma właśnie wyjść z więzienia.

W tej książce to właściwie nie fabuła ma znaczenia - nie największe. Powieść aspiruje do psychologicznej, ale do tego też jej daleko. Jest dość powierzchowna, jakby odzwierciedlała myśli Sus, jednak pisana jest w III osobie. To duża wada, ale mimo to książka mnie tak wciągnęła, że nie mogłam się oderwać i przeczytałam "duszkiem".

91. "Niezbyt tęga księga" Grzegorz Janusz
Wypożyczyłam tę książkę dla ilustracji Wojciecha Pawlińskiego, ale okazało się, że tekst jest równie świetny! Są to krótkie opowiadanka dla dzieci, z humorem, kompletnie abstrakcyjne, ale z sensem.

92. "Toń" Marta Kisiel
93. "Nomen omen" Marta Kisiel
94. "Płacz" Marta Kisiel
Te książki wyszły tak bardzo nie po kolei i w tak dużych odstępach czasu, że nadal tego nie zumiem. "Toń" wyszła wiele lat po "Nomen omen", a jest prequelem i opowiada o innych czasach i innych ludziach niż "Nomen omen". W "Toni" (chociaż w książce nie ma toni, za to ktoś używa wołacza TOŃ! - zatoń w czasie - więc chyba powinnam była napisać "W "Toń"") mamy ciotkę Klarę wychowującą o kilka lat od siebie młodsze bratanice Eleonorę i Justynę. Klara ma tajemnicę, nie chce powiedzieć siostrom, jak zginęli ich rodzice i dlaczego. Przez tę tajemnicę wiele się w książce dzieje i pojawia się wiele ciekawych postaci, które łączą cykl. Wszystkim trzem paniom pomagają Mojry, siostry Bolesne, bliźniaczki-staruszki, które pojawiają się też w "Nomen omen", gdzie wynajmują pokoje rodzeństwu Salomei i Niedasiowi.

W III tomie fabuła jest podobna do I tomu, tylko tym razem ratunku potrzebuje Eleonora, a potem Ramzes. Akcja przenosi się do zamku Grodno nad jeziorem Bystrzyckim i obejmuje tyle legend, skarbów, historycznych detali i przygód, że to ta książka powinna dostać Nagrodę Pana Samochodzika, a nie "Gdzie jest korona cara?"! Najlepszy tom ze wszystkich trzech!

95. "Pierwsze słowo" Marta Kisiel
Bardzo nierówny zbiór opowiadań. Część świetna, część sprawia wrażenie niedokończonych. Jedno wyszło jako książka, niepotrzebnie je tu powtarzano.

29

Na początku czerwca opiekunka po prostu sobie nie przyszła, mimo że mam usługi 2 razy w tygodniu i taka była umowa - że 2 razy wystarczy, ale tylko wtedy, kiedy to naprawdę będzie minimum 2 razy w tygodniu. OPS się na to zgodził, a teraz się wypiera, wiedząc, że poczta po 3 dniach zabiera przesyłki z listomatu, a potem nie chce ich wydać opiekunkom w okienku. Tylko M. jakoś umiała je odebrać, więc ją wyrzucili (wyrzucili ją, bo była uczciwa i nie pozwalała na oszustwa w formie). Prosiłam, żeby OPS umówił się jakoś z pocztą, żeby wydawała przesyłki opiekunkom, ale OPS ma to gdzieś.

Za to, że nie zgadzam się na oszustwa i traktowanie ciężko chorych jak śmieci, odebrano mi właśnie 2h tygodniowo. Teraz opiekunka (którą znowu (!!) zmieniono) będzie przychodzić 2x3h w tygodniu. Tak się traktuje najciężej chorych i niepełnosprawnych w naszym kraju, a sprawni nic z tym nie robią (bo tak, to sprawni nas tak urządzili i to oni powinni się tym zająć, a nie ciężko chorzy w stanie paliatywnym). Ten, kto wie, a nie reaguje, jest tak samo winny. Poza tym ON przecież w tym roku pozbawiono prawa do głosowania. Tak zmieniono przepisy, żeby ON nie mogły otrzymać kart do głosowania, mimo że formalnie żadnych praw im nie odebrano. To tym bardziej zrzuca odpowiedzialność na sprawnych. Tym działaniem sami ją na siebie wzięli.


***
Dziś odwiedzi mnie przyjaciółka, która wreszcie zjechała do Wawy. Szkoda, że na krótko. Miałyśmy się spotkać tydzień temu, ale nagle straciłam wszystkie siły i zaczęły się objawy jak przy zimowym pogorszeniu, choć nie minęło jeszcze nawet 5 miesięcy od ostatniego! Było tak źle, że przez chwilę bałam się, że ktoś mnie zaraził koronawirusem. Bez xifaxanu nie dam rady z tego wyjść, tymczasem dr rodzinna nawet mi nie odpisała, nie wspominając o recepcie. Taki najciężej chorzy mają właśnie dostęp do leczenia - możemy umrzeć, a lekarza, który ma nas najlepiej znać i mieć z nami stale kontakt, nawet to nie obejdzie! Mam już problemy z oddychaniem - tylko z braku potasu! A ten brak to jak myślicie, z czego? Tak, dlatego, że dr nie wypisała mi xifaxanu! Oczywiście NFZ nie kiwnął palcem, żebym mogła kupić niezbędny w 6a respirator, więc go nie mam. Mogłabym kupić respirator czy wezwać lekarza prywatnie, gdyby matka stosowała się do prawa, czyli wydała mi moją część spadku po tacie. Niestety nie robi tego, a prawo jej na to pozwala, policja nie kiwnie palcem, a wszyscy wykorzystują fakt, że jestem zbyt chora, autystyczna (i bez środków), żeby iść z tym do sądu. I są bezkarni. Żałuję, że nie mam tyle sił, żeby opisywać dyskryminację i przemoc, jakich ON doświadczają na absolutnie każdym kroku, bo ktoś przecież musi to ujawniać! Jak inaczej ma się cokolwiek zmienić? Róbcie coś, na litość boską! Ja umrę, a inni ciężko chorzy nadal nie będą mieć znikąd pomocy!

Jedyna pozytywna informacja jest taka, że wreszcie mam zdjęcie do dowodu. Żaden z warszawskich fotografów oferujących zdjęcia w domu klienta nawet nie raczył mi odpisać na maila. Znowu musiałam radzić sobie sama. Poprosiłam opiekunkę, żeby osobiście poszła do fotografa w pasażu naprzeciwko mojego bloku i uprosiła o przyjście. Fotograf na szczęście się zgodził. Zostaje tylko wizyta urzędnika - i tu znowu zonk. Na fb nikt nie odpisuje. Na maila dostałam odpowiedź, że zgłoszenie można zrobić mailowo, ale... żądają podania numeru telefonu. Żenada. Tak samo było z głosowaniem - urząd żądał od ON, żeby sama się zgłosiła do urzędu po karty do głosowania korespondencyjnego. W dodatku urzędnik ma odebrać już wypełniony wniosek, a skąd ON ma go wziąć, jeśli nie ma drukarki? Moja nie działa od 2 miesięcy, to urząd nie wyrobi mi dowodu, bo nie mam drukarki?! Dlaczego nie mogę wysłać wniosku mailem, razem ze zgłoszeniem?!

Karta bankowa jest ważna tylko do końca lipca. Nowej nie uruchomię bez logowania się do konta, a bank nadal mi to logowanie blokuje - bez powodu, żądając ryzykowania życia, czyli osobistego stawienia się w banku. Też bez powodu, bo przecież umowę już podpisałam! To nie moja wina, że Eurobank mnie oszukał, wielokrotnie zapewniając, że logowanie się nie zmieni po połączeniu z Millennium! A przecież nawet ryzykując życie, nic pewnie nie załatwię, bo mi radośnie oznajmią, że mój dowód jest już nieważny. Nieważny jest też nie z mojej winy przecież, nie zgubiłam go, nie uszkodziłam. To urząd nie dostarczył mi nowego dowodu na czas, mimo że go sam wymaga. To wszystko oznacza, że od sierpnia nie będę miała żadnego dostępu do własnych pieniędzy - bo bank i urzędy sobie tak ubzdurały, bez mojej zgody! A traktują tak jedynie ON, właśnie te najciężej chore, które nie mogą opuszczać domu! Tak, łamią Konstytucję i Konwencję Praw ON. I co? Policja ma to gdzieś! Prawo w Polsce to totalna fikcja. Gnoi uczciwych, służy oszustom i przemocowcom. Wystarczy popatrzeć, kto na takim układzie korzysta.

Skoro już o tym wiecie - piszcie, mówcie o tym! Publicznie i głośno! Nie możemy siedzieć cicho i nic nie robić, nawet jeśli to, co się akurat dzieje, nie dotyczy nas! Znacie ten celny wiersz? Tak to właśnie jest!

Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.


Przyszli już po wielu. Po gejów, aseksualistów, aspich, niepełnosprawnych, chorych na choroby ultrarzadkie, kobiety, obcokrajowców. Nikt nie protestował. Kiedy przyjdą po Was?

sobota, 20 czerwca 2020

28

Sen 1.
Akcja dzieje się wzdłuż drogi z Zegrza do Legionowa. Z północy na południe po lewej stronie drogi ciągną się zalesione, ośnieżone góry. Śniegu jest dużo. Uciekamy z tatą, ukrywając się w tych górach, przed matką. Jest wyjątkowo pięknie i w takim pięknym krajobrazie czujemy grozę, strach przed mackami matki; mamy świadomość, że to ucieczka na śmierć i życie i że mamy niewielkie szanse; że ona nas i tak dopadnie.

Sen 2.
Jestem u jakiegoś sympatycznego profesora, który ma mi udzielać korepetycji. Ma mnie uczyć jakichś bzdur matematycznych i o... marihuanie. Zastanawiam się, jak mi pójdzie nauka w tym wieku i po co właściwie mam wracać do szkoły, skoro zawodu już przecież nie zmienię.


***
Marta Wasilewska-Frągnowska




poniedziałek, 15 czerwca 2020

Lektury


83. "Nasz ostatni dzień" Adam Silvera
W młodzieżówkach zawsze, ale to zawsze denerwuje mnie prostacki język. Zawsze jest taki sam! Używamy wyłącznie zdań niezłożonych. Absolutnie nie używamy słów, które mają więcej sylab niż 3, bo jeszcze młodzież nie zrozumie albo się zmęczy, sięgając po słownik, choć powinna je dawno znać. Bohaterowie absolutnie nie mogą być inteligentni, nie mogą też posiadać żadnej wiedzy, bo młodzież poczuje się niedowartościowana. Wszyscy bohaterowie mówią tym samym językiem. I koniecznie muszą ciągle zaczynać zdania od "Mi". Czy w XXI wieku młodzież naprawdę jest taka?! Jeśli tak, to nie chciałoby mi się dla niej pisać, wymuszałabym równanie w górę.

Tu niestety język jest taki sam. :( Ale pomysł fajny i ciągnie ocenę w górę. Autor wymyślił, że ludzie dostają powiadomienia, że w ciągu najbliższej doby umrą. Nie wiedzą jak ani o której godzinie dokładnie, ale wiedzą, że to się stanie w ciągu doby. Bohaterami są 2 chłopcy, Mateo i Rufus, którzy są Zgonersami i spędzają tę dobę razem. Istnieje cały przemysł, żeby uprzyjemnić ludziom tę dobę. Można spełnić swoje ostatnie życzenie. Jest aplikacja, w której można znaleźć Ostatniego Przyjaciela - można wybrać, czy ten OP ma też być Zgonersem, czy nie. W przypadku Mateo i Rufusa obaj są Zgonersami. Mieli tylko spędzić przyjemnie ostatnie godziny życia, a wygląda na to, że między nimi tworzy się prawdziwa więź.

Był taki moment, że do Mateo na apce odezwał się człowiek oferujący lek na śmierć. Miałam nadzieję, że powieść pójdzie tym tropem, że będzie sporo zrywów akcji, że Mateo rozsadzi system. Ale to się nie  stało. Wyszła co prawda ciekawa obyczajówka w nietypowym anturażu, ale sf już jednak znacznie mniej.

84. "Wilczek" Katarzyna Ryrych 
Uznałam, że książeczka o PRLu dla dzieci jest znakomitym pomysłem, bo przecież żyliśmy wtedy i byliśmy dziećmi dokładnie w takim wieku, dla jakiego przeznaczona jest ta książeczka. Ale niestety ona jest stronnicza, i to bardzo. Akowiec w niej to "bohater", choć wiadomo, ile morderstw (bez sądu, na kobietach i dzieciach) AK ma na sumieniu. Stan wojenny to "wojna", mimo że przecież został wprowadzony, żeby tej wojnie zapobiec. Dzieciak w tej książce mieszka z rodzicami w... akademiku. Jakim cudem? Mój tata wtedy studiował i nie było wolno do akademika sprowadzać nawet żon, a co dopiero dzieci! Pary były rozdzielone przez całe studia i nie było od tego odwołania. Zabrakło też opisania dziecięcej codziennej obawy, czy tata w ogóle wróci z pracy. Każdego dnia. Bo zdarzało się, że nie wracał, i nikt nie powiadamiał, co się stało, kiedy i czy w ogóle wróci. Ta obawa o ojców łączyła wszystkie dzieci w szkole.

85. "Blask fantastyczny Terry'ego Pratchetta" 
Komiks na podstawie powieści. Wielka szkoda, że nie stworzyli go ilustratorzy Pratchetta (tzn. ci, którzy ilustrowali jego książki i okładki), ale też dali radę. Zachowali humor Pratchetta i to najważniejsze. A Rincewind i Bagaż to moi ulubieni bohaterowie. :)

86. "Gdzie jest korona cara?" Artur Pacuła 
Sięgnęłam po tę książkę, bo wyczytałam, że powinna się spodobać miłośnikom Pana Samochodzika. Niestety do PS tej książce bardzo daleko, nie ma tu klimatu, nie czyta się tej książki z wypiekami, nie przewraca się niecierpliwie stron, akcja jest wyjątkowo rozwleczona i nie wciąga. Dużo niepotrzebnych słów. Tam się w ogóle nic nie wydarza. Bohaterowie też jacyś tacy dziecinni i nieciekawi.

87. "Nieśmiały renifer"
88. "Świąteczna wróżka-duszka"

Prześlicznie wydane książeczki dla najmłodszych dzieci, chociaż 3-latki mogą je już czytać samodzielnie. Piękne, kolorowe ilustracje. Okładki 3D. To świetne książeczki dla córek scraperek. :)

89. "Załatwiaczka" Milena Wójtowicz
Uwielbiam ten cykl i ogólnie taki rodzaj fantasy (podobnie jak książki Marty Kisiel). Wszystkie jego tomy są równe, nie ma żadnych słabszych. Polubiłam Małgorzatę, załatwiaczkę, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, oraz jej przyjaciół - wampira, czarodzieja i czytacza marzeń. Zakończenie tego tomu jest zaskakujące i nagłe - i miało miejsce w 2007, więc gdzie są kolejne tomy?!

sobota, 13 czerwca 2020

25

Dzisiejszy sen był bardzo dziwny, ale wpisuje się w moją normę. :) Z jakiegoś powodu wyssano całą wodę z Wisły. Razem z Sarą (ale to nie była prawdziwa Sara, tylko jakiś mały mieszaniec na końcu smyczy) spacerowałyśmy po wale. Na dnie koryta było jeszcze trochę wody. Ludzie też spacerowali wałem. Nagle ktoś krzyknął, że odkręcili wodę, i Wisła zaczęła się dość szybko napełniać. I... przepełniać! Nie czułam zagrożenia utopieniem, ale miałam pewność, że trzeba wejść gdzieś wyżej. Wyciągnęłam psa z wody i skierowałyśmy w stronę domu. Razem z rodzicami właśnie się przeprowadziliśmy do domu w pobliżu Wisły. To była wąska kamieniczka, bardzo wąska, trochę jak plomba wstawiona w puste miejsce. Prawie całą szerokość zajmowały schody - tym razem wąskie, ale też drewniane. Nasze bagaże po przeprowadzce piętrzyły się na parterze, który zaraz miała zalać woda. Zaczęłam je wnosić na piętro, ale nikt mi nie pomagał! Krzyknęłam do rodziców, żeby się ruszyli do roboty, bo na razie tylko ja dźwigam, mimo że jestem tu jedyną ON. Po czym się obudziłam.


***
Dzień się zaczyna paskudnie. Opiekunka znowu mnie oszukała. Umówiła się ze mną, że jeśli będzie jakiś nr z listomatu, to przyjdzie w piątek. Numer przyszedł już we wtorek. Pisałam do niej i w środę, i w czwartek, a mimo to się nie pojawiła ani nie odpisała! Nie po raz pierwszy! Czy ktoś może mi wyjaśnić dlaczego firma zatrudnia takie nieuczciwe osoby? I dlaczego sama jest nieuczciwa? Bo firma też nie skontaktowała się ze mną, żeby chociaż zapytać, czy przysłać kogoś na zastępstwo! I też robi to nie pierwszy raz i nie tylko mnie...

Żyć się odechciewa. Jestem traktowana jak jakiś śmieć, gorzej niż bandyta, a przecież nigdy nikogo nie skrzywdziłam. W takich momentach bardzo wyraźnie zdaję sobie sprawę, że to nie depresja zabija ludzi, tylko inni ludzie. Właśnie tacy - nieuczciwi, przemocowcy, którzy nie zasługują na miano człowieka. Moje szczury są bardziej ludzkie niż oni.

Mam usługi 2 razy w tygodniu, nie raz, w dodatku z zastrzeżeniem, że ten raz to absolutne minimum, poniżej którego nie można zejść. Nikt nie może tego tłumaczyć urlopem czy świętem, bo ON nie przestają przecież być ON w żadne urlopy czy święta!

Miarka się przebrała, teraz już na pewno napiszę skargę.


***
13.04. Dziś użerania się z nieuczciwcami ciąg dalszy. Pewien sklep usiłował mnie oszukać, że nie zapłaciłam za zakupy. Nie mogę tego sprawdzić na koncie, bo bank nadal blokuje mi logowanie (tak, tylko dlatego, że jestem ON!), dlatego napisałam do P24, przez które transakcja się odbyła. Możliwe są tylko 2 scenariusze: 1. pieniędzy apka nie pobrała albo pobrała i zwróciła - w każdym razie nie dotarły na konto sklepu; 2. sklep oszukuje klientów, że ma P24, ale wystawia tylko atrapę bez możliwości zapłaty. Z P24 najpierw odpisano mi, że nie mają płatności kartą, więc pokazałam im to. Na swojej własnej stronie piszą, że mają płatności kartą, poza tym już w ten sposób płaciłam, dlaczego chcą mnie w taki sposób oszukać?! Po wysłaniu im linka odpisali, że faktycznie, mają płatności kartą, ale słowa "przepraszam" w odpowiedzi nie było.

Napisali mi też, że nie wszystkie sklepy umieszczają tę opcję u siebie. Niektóre oszukują, że mają P24, ale dopiero po wejściu w płatności P24 okazuje się, że możliwości płatności nie ma, bo sklep ją skasował, nie uprzedzając klientów! Tak było w przypadku _tego_ sklepu! I tyle dni mi piszą niegrzeczne maile, próbując wszystko zwalić na mnie, ale jakoś "zapomnieli wspomnieć" o tym drobiazgu!


***
Kolejna sprawa z dziś. Zablokowali mi telefon, bo widzę tylko połączenia alarmowe, mimo że 11.06 zrealizowałam kod do karty i na koncie mam 24 zł z groszami! To jest jakiś absurd! Dlaczego na każdym kroku trzeba się wiecznie użerać z nieuczciwymi nierobami?!


***
Na pytania w sprawie głosowania nadal nie otrzymałam odpowiedzi. Stanęło na tym, że w tym roku pis wykluczył z głosowania ON. Bez powodu. Mimo że mamy pełne prawa. Gdzie można zgłosić tego rodzaju dyskryminację? Dyskryminację przez odebranie prawa do głosu?

Osoby z EDS6a rozpaczliwie potrzebują zasobów, żeby przeżyć, i fizycznie, i psychicznie, każdy kolejny dzień. Nie mogą ich trwonić na czyjeś nieróbstwo, oszukiwanie i podłości, bo to bezpośrednio zagraża ich życiu! I nikt nie ma prawa wymagać od szóstek, żeby się tak poświęcały! Jakim cudem prawo na to zezwala? Nigdy tego nie zrozumiem. W naszym kraju za nic karze się i dyskryminuje już doświadczonych przez życie uczciwych ludzi, a przemocowcy chodzą sobie wolni bez żadnej kary, mimo że prawo mówi co innego. I tylko my protestujemy, innym to odpowiada!


***
Jerzy Treit







czwartek, 11 czerwca 2020

Sen

Dziś znowu ciekawy sen. Zawsze mam sny z pełnowartościową, logiczną fabułą, choć czasami są straszne. Dzisiejszemu snowi towarzyszyło poczucie zagrożenia życia. Byłam dzieckiem z domu dziecka, który prowadziły jakieś zakonnice. Zakonnice były potworami, zagrażały naszemu życiu, dlatego ja i ktoś jeszcze podjęliśmy próbę ucieczki.

Dom dziecka mieścił się w ogromnym starym budynku w środku lasu. Dom miał ogromne, szerokie drewniane schody, jak w jakimś starym sądzie. Podesty na półpiętrach były przestronne i stały na nich oszklone komody pełne figurek, które były marzeniem każdego kolekcjonera. Staraliśmy się bardzo cicho zejść po tych schodach, co było trudne, bo skrzypiały, a bycie złapanym oznaczało śmierć.

Udało nam się jednak i potem uciekaliśmy przez ośnieżony las iglasty, przepiękny, ale koszmarnie wietrzny i zimny.


(autorem obrazu jest Victor Yushkevich)



wtorek, 9 czerwca 2020

***Sen***i inne cuda

Dziś we śnie latałam na spadochronie. No, czymś w rodzaju. :) Nie wyrzucano nas z samolotu, nie wznoszono w żaden mechaniczny sposób, a lotnia też wyglądała inaczej niż wszystko, co dotychczas widziałam. Wchodziło się po wąskich schodkach na taką jakby skocznię, rozpędzało się przodem do góry, do litej skały, aż prądy powietrzne przy skale łapały lotnię i wynosiły do góry. Lotnia czy spadochron to był jakby duży balon zrobiony z kwadratowej płachty materiału, nadmuchiwał go prąd powietrza, więc można było na nim latać. Mocowało się je do pleców na uprzęży.

Byłam tam z tatą i dziadkiem. Wszyscy lataliśmy. W pewnym momencie ktoś zbiegł do mnie na dół i powiedział, że dziadek się rozbił i zginął. Jak dobiegłam na górę, to wynoszono ciało dziadka w czarnym worku... Nie wierzyłam, dziadek był z nas najlepszy! Musiał go złapać jakiś wir i rozbić o skałę, bo niemożliwe, żeby popełnił błąd.


***
Dziś zachwyciły mnie przecudowne konie i inne cuda Ewy Lutomskiej-Bracikowskiej. Zajrzyjcie koniecznie na jej fp!










poniedziałek, 8 czerwca 2020

***Lektury*** Głosowanie***ZUS***

Dostałam dziś migreny, bo urzędy znowu robią sobie jaja z ON. Dziś opiekunka przyniosła z listomatu pismo z ZUSu, w którym wyznaczono mi termin komisji na... jutro o 8:00! Pisemko było napisane 27 maja, wysłane 29 maja, i to zwykłym listem. Mogło nawet w ogóle do mnie nie dotrzeć, a w środku straszą mnie, że jeśli przed komisją nie zgłoszę, że nie mogę dotrzeć, to wstrzymają mi rentę! ZUS jest totalnie oderwany od rzeczywistości! Wysyłają to pismo do ON, więc przecież wiedzą, że będzie ona musiała załatwić transport. A wiadomo, jak działa ten transport w Warszawie - trzeba minimum 2 tygodnie wcześniej przewidzieć, że się będzie chorym, żeby zawieźli do lekarza. Mamy czytać ZUSowi w myślach, żeby wiedzieć, że transport będzie potrzebny. Cóż, ja nie czytam w myślach.

Mało tego. Nie ma z nimi żadnego kontaktu. Ich normalny adres jest przekreślony, a maila do kontaktu nie podają w ogóle. To jak ta ON ma się niby z nimi skontaktować? A co gdybym nie otworzyła tego pisma przy opiekunce? W czwartek jest wolne, więc mogłaby wydzwaniać do ZUSu dopiero w poniedziałek za tydzień. I co, ZUS by sobie niefrasobliwie pozbawił mnie środków do życia? Bo urzędas popełnił szereg błędów? Mają mi znowu wysłać nowe zawiadomienie z nową datą, ale czy ta data znowu będzie z dnia na dzień?

Kolejna sprawa dziś to zgłoszenie do wyborów. [przeczytajcie tutaj] Uzupełniłam notkę o wyborach korespondencyjnych i o tym, jak rząd robi od lat wszystko, żeby nie dopuścić ON do głosowania. I nadal nie mam pewności, czy UG mnie do tych wyborów dopuści, czy mi w ogóle odpiszą. ON są w Polsce ignorowani i dyskryminowani wbrew Konstytucji i Konwencji Praw ON. Jest 8.06, za 20 dni głosowanie, a na stronie UG nadal nie ma żadnej informacji na ten temat.


***
79. "Szaławiła" Marta Kisiel
80. "Oczy uroczne" Marta Kisiel"
81. "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" Marta Kisiel
82. "Małe Licho i anioł z kamienia" Marta Kisiel
Uzupełniam braki w cyklu dożywotnim. Cały cykl jest przeuroczy, potwory są słodkie, nawet jeśli są straszne. Nie można się oderwać i nie można ich nie lubić. A ostatni tom już zupełnie wymiata! W moim ulubionym domku Ody w środku lasu, w totalnej głuszy jest i anioł, i czort, i demon (mamusza czorta), i pies, i parę innych kreatur z innego wymiaru. Można jakoś przełknąć nawet obecność 10-latka (a z męskich postaci w tym cyklu to ja znoszę jedynie Szczęsnego, Konrada, Turu i Bazyla, reszta jest jakaś niewydarzona), oraz zimy i białego obrzydlistwa.

I rozbraja mnie, i rozśmiesza to, że chrześcijaństwo nawet diabła wzorowało na czorcie, zamiast wymyślić jakąś postać samodzielnie. A czort w kiślowersum jest obłędny! Będę sobie teraz diabły wyobrażać w postaci Baszyla. :D

W I części "Licha" Marta kapitalnie wyjaśnia dzieciom, co w chrześcijaństwie pochodzi z pogaństwa.

"– Ukochana córeczka tatusia?
– Wielkie rozczarowanie mamusi.
– Aż tak źle?
– Ciężki przypadek wiecznego niezadowolenia. Mój ojciec umarł, żeby w końcu mieć święty spokój, zawsze będę to powtarzać.
– A ty? Wzięłaś ją na przeczekanie?"

["Szaławiła" Marta Kisiel]

To cytat jakby zupełnie o mnie. I o tacie. Bardzo dosłownie. Tylko u Ody, bohaterki cytatu, przemocy jednak było znacznie mniej.


Wrzucam okładkę, bo jest przepiękna! Ilustrację na okładkę wykonała Elwira Pawlikowska. Polecam Wam jej blog! Zakochałam się w jej ilustracjach od pierwszego wejrzenia!






niedziela, 7 czerwca 2020

***sny***obrazy***

Dziś pamiętam 2 sny. W pierwszym chodziłam z Olą po wielkiej łące i zrywałyśmy kwiatki i gałązki do suszenia, żeby potem mieć do prac scrapowych. :)

W drugim śnie z kolei z tatą pojechaliśmy do Wieliszewa. Oglądaliśmy domy z działkami na obszarze od krzyżówek w Zegrzu do krzyżówek w Wieliszewie. W moim śnie stały tam jedynie domy do kupienia, nikt jeszcze w nich nie mieszkał, było ogromnie dużo zieleni, wiele starych drzew i masa dzikich zwierząt oraz zwierząt gospodarskich, które chodziły luzem, ale nie wykazywały żadnej agresji. Domy stały na dużych działkach w taki sposób, że do sąsiadów było daleko. Było słonecznie i pięknie. A deweloper w swoim biurze sprzedawał książki dla dzieci i oglądałam je z myślą o bratanicy. Nie było z nami matki, nie psuła nam radości swoim wybrzydzaniem, nie braliśmy w ogóle pod uwagę, że może z nami zamieszkać.

4 książki dla dzieci przeczytałam w realu w czwartek, a o budowie i urządzaniu domu czytałam wczoraj u Marty Kisiel (Oda buduje dom na fundamentach domu Konrada). Miło, że mózg ostatnio do snów wybiera miłe miejsca i osoby, które kocham. :)


***
A poniżej kilka przepięknych obrazów Moniki Zdaniewicz. Więcej możecie obejrzeć na jej [stronie].







sobota, 6 czerwca 2020

Lektury i inne takie

Dziś wpadłam na pomysł, jak podejść punkt xero. Nie chcą drukować na papierze do markerów 250 gr, to dałam im papier do markerów... 70 gr! Że też na to wcześniej nie wpadłam! Skoro i tak muszę ten papier podklejać pianką czy tekturką, to przynajmniej blendować się będzie dobrze.

Próbowałam też z szarym papierem, też cieniutkim (mogłabym spróbować kolorowania kredkami), ale go nie wzięli, to już naprawdę dziwne. Bo o ile rozumiem, że sprzęt może nie wziąć grubego papieru, o tyle nie pojmuję, jakim problemem jest szary papier. Ma taką gramaturę jak ich własny papier xero, różni się jedynie kolorem! Drukarce kolor nie pasuje?! LOL.

Dopiero dziś się mój problem częściowo rozwiązał. Tyle że po fakcie, bo już wypadłam z wszelkich freebie challenges. :(

BTW, przyjechały dziś kindle z serwisu. K3... bez okładki. Bardzo mi zależy na tej okładce, bo to ona umożliwia trzymanie kindla w rękach i czytanie w szpitalu, kiedy inne pacjentki śpią. Inne, nieoryginalne, są do kitu. Ale postanowiłam im zaufać - że mi ją przywiozą lub odeślą, mimo że już zapłaciłam za naprawę. Nie chcę po każdym obcym człowieku z góry spodziewać się nieuczciwości, nawet jeśli w większości przypadków to właśnie dostaję (np. wczoraj zostałam oszukana przez pyszne, nie oddali mi pieniędzy za niezrealizowane zamówienie). Poza tym już im przecież zaufałam, powierzając im kindle, w zamian dostając tylko świstek papieru jako pokwitowanie. :)


***

74. "Zerwa" Remigiusz Mróz
Autor znowu stosuje te same zabiegi, wyświechtane klisze, nie do wiary, że może to robić we wszystkich tomach cyklu! W dodatku to, co wcześniej powiedziałam w żartach, okazało się... prawdą! Mróz serio zrobił to, co jest największym grzechem słabych beletrystów, a co próbuje wytłumaczyć syndromem sztokholmskim. I znowu wspomina o Natachy Kampusch. Oscar w kategorii komedia.

75. "Tata w sieci" Philippe de Kemmeter
76. "Mała encyklopedia domowych potworów I" Stanislav Marijanowic
77. "Mała encyklopedia domowych potworów II" Stanislav Marijanowic
78. "Tata na miarę" Davide Cali & Anna Laura Cantone
4 książeczki dla dzieci, z których tylko ta ostatnia mnie absolutnie zachwyciła! Przepięknie i króciutko wyjaśnia dziecku rolę ojczyma, a poza tym ma tak przepiękne ilustracje, że chyba ją dla nich kupię! Wygląda jak komiks dla dorosłych złożony z ilustracji kolażowych. Tego zresztą właśnie szukam w książkach dla dzieci - przepięknych, wyjątkowych ilustracji, które same w sobie stanowią sztukę i byłyby tak samo piękne bez dziecinnych tekścików do nich dołączonych.


A zakładka oczywiście ręcznie robiona. :)

piątek, 5 czerwca 2020

Lektury

Zastanawiam się, czy spisu lektur, który prowadzę na scrapowym blogu, nie przenieść tutaj. Tu bardziej pasuje i byłoby wygodniej. Więc może kontynuować będę już tutaj.

Po poprzednich lekturach:

66. "Trawers" Remigiusz Mróz
67. "Deniwelacja" Remigiusz Mróz
Kolejne tomy cyklu tatrzańskiego. Denerwuje mnie ten sam chwyt używany w każdym tomie tego cyklu. Autentycznie - w każdym tomie Forst jest niesłusznie podejrzewany i ścigany. W każdym tomie to prokurator Gerc go oskarża (i jest to tak denerwujące, że pewnie w ostatnim tomie się okaże, że to on jest mordercą, bo po co byłaby taka strzelba, która nie wystrzela?). Czy w V tomie będzie to samo? Zaczynam podejrzewać, że to Szrebskiej odbiło i morduje, ale Mróz chyba sam nie ma na nią pomysłu, skoro tak zwleka z napisaniem, co się z nią stało.

68. "Wieża milczenia" Remigiusz Mróz
Nuda! Dawno takiej nudy nie czytałam, to jest megasłabe nawet jak na Mroza! BTW, Wieża milczenia brzmi jak tytuł jakiegoś fajnego fantasy, a tu rozczarowanie. :)

69. "Nóż" Jo Nesbo
Też mnie nie zachwycił. Około 1/3 książki autor zmarnował na ściganie niewłaściwego mordercy (a w tym tomie to ma kolosalne znaczenie, bo zamordowana zostaje żona Holego). Hole nadal chla, co jest już naprawdę nudne. Jak już musi, to po co to autor opisuje? Ile można czytać o pijakach i ćpunach?



70. "Misza i Grisza idą do lasu" Anna Stasiak & Marta Wawryszyn & Robert Romanowicz
Książeczka opowiada o drzewach - o tym, co się z nich robi, jak zapobiegać niszczeniu lasu, jak być za las odpowiedzialnym. Świetna historia, tylko szkoda, że opowiedziana wierszykiem. Za wierszyk ocena w dół. Ale wypożyczyłam ją dla przecudownych ilustracji Roberta Romanowicza!

71. "Malutka Czarownica" Otfried Preussler
Tyle dobrego słyszałam o tej książce, że nie mogłam się doczekać czytania, tymczasem okazała się nudna. Malutka Czarownica chce wziąć udział w sabacie, ale czarownice uznają, że jest za młoda. Przyjmą ją jednak, jeśli udowodni, że jest dobrą czarownicą. Cały rok więc MCz czyniła dobro, ale czarownice uznały, że to źle, bo dobra czarownica czyni zło! MCz więc spaliła im księgi czarów, powodując, że została jedyną na świecie czarownicą umiejącą czarować. Nie wiem, czy autor nie zauważył, że tym samym uczyniła zło i stała się taka jak reszta? Trochę zonk. :)

72. "Pepe i spółka" Jean-Philippe Arrou-Vignod
73. "Pepe i spółka znowu na tropie" Jean-Philippe Arrou-Vignod
Rozczarowanie. Oba tomy dzieją się w podstawówce, a bohaterami są 12-latki, więc co tu można ciekawego wymyślić? W dodatku te przygody są kompletnie nierealne! Lepiej poczytać "Pana Samochodzika"!



***
Muszę się pochwalić, bo pęknę. :) Kolejna z moich prac zgarnęła nagrodę, tym razem najważniejszy dla mnie rodzaj nagrody - Artist's Choice. Wyobrażacie to sobie? Artysta, którego cenicie, wybiera Waszą i tylko Waszą pracę, to ona najbardziej mu się podoba. Ching-Chou robi to często, prawie co miesiąc coś tam wygrywam i daje mi to niesamowitą radość, bo stemple Ching-Chou należą do moich ulubionych!


czwartek, 4 czerwca 2020

Ilustracje Roberta Romanowicza cz. II

Wczoraj pokazywałam Wam tworzenie ilustracji od kuchni, dziś inne ilustracje i miniatury Roberta Romanowicza. Wybór jak zwykle subiektywny. :)

Fp autora znajdziecie [tutaj].